Dziennik Podróżny

Dziennik Podróżny

środa, 31 grudnia 2014

Krótkie podsumowanie roku i obiecanki (byle nie cacanki!)

2014 - rok przełomowy. Chociaż w poprzednim trochę jeździłem, to dopiero w tym ruszyłem się na poważnie z domu. Odkryłem jaką prawdziwą frajdę może dawać jazda na rowerze i spanie na dziko w lasach i na łąkach. Przejechałem kilka wycieczek (i jeszcze więcej treningów) i mam z nich kupę wspomnień - odkryłem świetne miejsca, parę razy srogo się zawiodłem, a kilka wkurwiłem nieziemsko na mój złomiasty rowerek. Łącznie uzbierało się koło 1660 km. Może i mało. Ale na początek nie jest źle (ciekawostka: ile czasu potrzeba by przejechać 700 km? Rekord Guinnessa należy do Valerjana Romanovskiego, który przejechał 758 km w 48 h!). 
Miałem też kilka pieszych wycieczek - m.in dwa razy udało mi się wyjechać (niestety na krótko) w góry i obydwa ta wyjazdy były wyjątkowe (chociaż całkowicie z różnych powodów...).  
Parę razy próbowałem biegać, jednak przyjemność z uprawiania tej aktywności jest ciągle poza moim zasięgiem. Może kiedyś zrozumiem tę tajemnicę. 
Trochę szkoda, że obudziłem się dopiero teraz, kiedy powoli (a może szybko?) dobiegam do trzydziestki i już za chwil parę będę miał coraz mniej czasu na wycieczki. A przecież mam takie plany na nadchodzący rok! Po pierwsze (oczywiście!) jeździć więcej i więcej. Przynajmniej podwoić przejechane kilometry. Pojechać w góry. Wydłużyć trasy. Przejechać w końcu Nadwarciański szlak rowerowy w całości (Biały! czekam na Ciebie!). Wydłużyć sezon (tak wiem, sezon trwa cały rok, ale nie oszukujmy się - nie dam rady zimą jeździć więcej niż kilka razy). I jeszcze kilka pomysłów kiełkuje mi w głowie. W każdym razie rok 2015 zapowiada się arcyciekawie. 
No, ale mamy przełom grudnia i stycznia, a to jak powszechnie wiadomo, jest ZIMA. Ciężko mi się więc zmusić do ruszenia dupy z domu i jazdy bo jest kurewsko zimno! (mimo, że jest przecież ledwo minus 5 stopni...) "Jest zima to musi być zimno!" - jak rzecze stare misiowe porzekadło. Nic na to nie poradzę, a siedzieć tak i biadolić to jednak głupio - więc w najbliższym czasie mam zamiar wybrać się na trasę przynajmniej 30 kilometrową (niby krótka, ale na razie wydaję mi się to szczytem moich zimowych możliwości). Najwyżej zamarznę gdzieś w przydrożnym rowie. 





1 komentarz:

  1. Nadwarciański i Cysterski tak żeby zamknąć to co się zaczęło:)

    OdpowiedzUsuń