Dziennik Podróżny

Dziennik Podróżny

czwartek, 13 listopada 2014

Trening jesienny

Skoro ten blog ma mnie motywować, postanowiłem, że będę tu wrzucał krótkie opisy treningów mających więcej niż 50 km. Chyba, że kompletnie nie będzie o czym pisać...
Tak więc...
Jesień w tym roku jest rozpieszczająca, więc aż nie wypada z tego nie korzystać. Niestety mój złomiasty rower wszedł w tę piękną porę roku uszkodzony i nie nadający do jazdy. Odwlekałem naprawę po trochu z braku kasy, a po trochu... z braku kasy. Żal mi było znowu wydawać pieniądze na to barachło. Ale głód jazdy był większy. Na sztyce, bebechy piasty, szprychy i serwisowanie przez speca (samemu nie miałem serca się do tego zabrać - tym bardziej za centrowanie) poszła trochę ponad stówka. Już dawno koszt napraw i części przekroczył wartość tego roweru. No cóż, biednego nie stać na oszczędzanie, trzeba sobie to raz na zawsze zapamiętać. Może sobie powieszę to hasło na ścianie, albo wyhaftuje na portfelu.
Na pierwszy jesienny wyjazd postanowiłem zrobić sobie szybką, ale planowaną przejażdżkę połączoną z rekonesansem łąk niedaleko Goliny. Taki trening krajoznawczy. 
Przed samym wyjazdem musiałem jeszcze przykręcić koło, wyregulować przerzutki, zamontować lampki na nowej sztycy i nasmarować łańcuch. Zakładałem, że zajmie mi to maksymalnie pół godzinki. Oczywiście zajęło prawie trzy - tym samym musiałem porzucić plan jazdy na Golinę. Nowo zaimprowizowana trasa zakładała jazdę przed siebie na kierunek Ostrowite - Kleczew i powrót.  
Trochę obawiałem się tego wyjazdu. W wysiłku fizycznym najbardziej nie znoszę w zasadzie jednej rzeczy - potu. I o ile latem można to jakoś przeboleć, w końcu ubrany jestem przewiewnie, to kiedy robi się zimno i trzeba ubrać na siebie ileś tam warstw, to dostaję szału. Napady gorąca, pot spływający pod koszulką, a po rozebraniu przeszywające zimno. I tak w kółko. Ale przecież nie dam się pokonać pogodzie! Już wcześniej zaopatrzyłem się w spodnie, koszulkę i bluzę renomowanej i cenionej na całym świecie marki Lidl. Powinni mi płacić za mobilną reklamę, bo tylko gatek nie miałem od nich. 
Tak więc w drogę! 
Szybko okazało się, że kondycja troszkę mi spadła, ale nie jakoś dramatycznie. Zresztą za początkowy dyskomfort odpowiadało za nisko ustawione siodełko. Po wyregulowaniu jechało mi się już znacznie lepiej. Pierwsza połowa trasy to polne dróżki i trochę asfaltu. Wyludnione wioski (to w końcu 11 listopada, wszyscy siedzieli w domu i pewnie świętowali...) i unosząca się nisko mgiełka robiły niezły, "silent hillowy" klimat.
Nie byłbym sobą, gdybym nie odwiedził po drodze jakiegoś starego cmentarza. Natrafiłem na niego w Brzozogaju. Ciekawe miejsce ze starymi nagrobkami, tym większe robiło wrażenie, że wszystko przysypane było liśćmi i otoczone mgłą. Najbardziej zaciekawił mnie grób niemieckiego żołnierza (jak się domyślam po napisie i dacie na nagrobku - "gekämpft und gefallen als held für volk und vaterland"), który obłożony był zniczami. 

Po dojechaniu do głównej drogi prowadzącej z Kleczwa na Słupce zjadłem solidnego banana, popiłem resztką wody i heja główną trasą do domu. Banan napędził mi nieźle sił w nogach, więc jechało mi się tu doskonale (asflacik też swoje zrobił). Niestety pojawił się też solidny ból tyłka - widocznie nachylenie siodełka mam źle ustawione. Czeka mnie żmudna regulacja metodą prób i błędów. Trzeba będzie dokładnie wsłuchać się w swoją dupę. 
Podsumowując - jechało się dobrze, trzeba się jednak trochę podciągnąć kondycyjnie. Lidlowe ciuchy dały radę, nie miałem napadów gorąca, jakoś szczególnie też nie zmarzłem. Banan jest świetny. Rower się sprawdził bo jechał. 

to tylko obrazek, nie ma co klikać




4 komentarze:

  1. Po trochu teraz rozumiem o co chodziło z tym tłumaczeniem, a po trochu rozumiem też o co chodziło z tym tłumaczeniem... to tak w skrócie:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrzuć jakieś dobre foty ze mną i reynoldsem jak masz. Np. to z wycieczki co też mnie dupa bolała bo zechciałem grzebać przy siodełku, potem jak pamiętasz bardzo szybko poszły mi kolana i musiałeś mnie nawet holować, bo prawie płakałem z niemocy. Cholerne ustawianie siodełka.

    OdpowiedzUsuń